Coraz więcej językoznawców zwraca uwagę na to, że w języku (sloganie) pracowniczym nadużywa się terminów zaczerpniętych z języka angielskiego. Nie podoba się im więc, że mówi się ?meeting? zamiast ?spotkania? albo ?case? zamiast ?sprawy?. Część z osób znających się na języku polskim twierdzi z kolei, że jedną z podstawowych funkcji języka jest funkcja komunikacyjna i skoro wspomniane zapożyczenia ułatwiają komunikację między pracownikami, to nie można im tego zabronić. Ale oczywiście zupełnie inaczej wygląda ta sytuacja w przypadku oficjalnych wystąpień, gdzie powinno się jednak unikać sloganów. Zapożyczenia z języka angielskiego czy innego obcego można również zauważyć w przypadku samych nazw polskich firm. Dobrym przykładem jest tutaj np. betterware zajmująca się różnymi usługami czy krakowski bar jazzowy Harris Piano Jazz Bar. Wydaje się, że nomenklatura zapożyczona z języka angielskiego ma w swoim założeniu podnosić rangę danej firmy. Angielski jest rozpoznawalnym językiem na całym świecie i wielu osobom wydaje się, że “zbliżą się” do wielkiego świata, jeśli nazwą swoje firmy chwytliwym słówkiem używanym na co dzień przez mieszkańców Wielkiej Brytanii…
